Każdy z nas ma inne objawy, jest również wielce prawdopodobne, że przyczyny tego stanu u każdego z nas są zgoła inne.
Moim zdaniem co najmniej 75% osób z
objawami IBS, to osoby nieprzebadane lub w stanie przejściowym, u których badania jeszcze nic nie wykazują, ale organizm daje już wyraźne sygnały. (Znam wiele takich przypadków, choć nie dotyczyły one problemów jelitowych.)
Kolejne 20% to osoby, którym problemy jelitowe na tyle zrujnowały życie/zniszczyły marzenia, że popadli w depresję.
Na końcu zostaje maksymalnie 5% osób, u których przyczyną całego stanu jest psychika. W tej puli znajdują się właśnie wszystkie nerwice.
Nie muszę chyba dodawać, że przez absolutnie wszystkich gastrologów spotkanych na naszej drodze zostajemy błędnie wrzuceni do tzw. jednego worka - czyli właśnie tej ostatniej opcji.
Każda jedna osoba na forum, która była u gastrologa (zarówno na NFZ czy prywatnie) może potwierdzić, że po kilku wizytach (gdy okazało się że
Tribux,
Meteospasmyl czy inny
Debretin nie działa) sugerowano jej lub powiedziano jej wprost, że powinna udać się do psychologa.
Poza tym, gdyby to była psychika, to czy pożywienie miałoby wpływ na objawy? A może dowiem się jeszcze, że wmawiam sobie, że jakieś potrawy mi służą oraz wymyśliłem sobie produkty, które potęgują problemy...