Ja tam akurat w cudowne wyzdrowienie nie wierzę, choć oczywiście życzę go wszystkim
W sumie jest nas tutaj dość wąska grupa, więc siłą rzeczy jesteśmy w stanie generować mocno ograniczoną ilość postów, a że padła rejestracja albo inne cuda (:P) to cóż - bywa. Trochę szkoda, ale wierzę, że administracja już nad tym pracuje.
Jeżeli chodzi o mnie, to można powiedzieć, że dalej jest to powolna ewolucja. Ciągle eksperymentuję z dietą, tylko zawsze staram się odczekać co najmniej miesiąc zanim jednoznacznie stwierdzę, że dana zmiana działa/nie działa. Wcześniej stawiałem podobne diagnozy szybciej i jednak był to błąd. Dalej staram się znaleźć optymalne rozwiązania pokarmowe do mojego trybu życia, i w sumie model z trochę cięższym śniadaniem, a maksymalnie lekkimi posiłkami w ciągu dnia w jakiś sposób się sprawdza. Oczywiście trzeba dość ostro przestrzegać pory i objętości, bez tego to się u mnie nie udaje. Na plus jest to, że sporemu ograniczeniu uległy u mnie biegunki, i to zarówno pod kątem częstotliwości, jak i natężenia, jak i gwałtowności. Nawet jeżeli w ciągu dnia coś się zadzieje (a zadzieje się tak z 2 razy na miesiąc), to nie jest to na tyle gwałtowne, bym musiał rzucać wszystko i biec do WC, a tam też już nie "sikam tyłkiem". Obiektywnie muszę przyznać, że moje poczucie komfortu psychicznego wzrosło. Niestety, nie ma róży bez kolców - znacznie częściej mam wzdęcia/gazy. Ale że jest to tylko lekki/średni dyskomfort zamiast objawów zdecydowanie bardziej uciążliwych, to na chwile obecną biorę je w ciemno. Ale w perspektywie czasu pewnie dalej będę dążyć do wyeliminowania również ich.
Pablos - gratuluję odwagi i przełamywania się, to podstawa do - w miarę - normalnego życia z tą chorobą!