Cześć,
Chciałbym napisać kilka słów o moich doświadczeniach i luźnych wnioskach
Objawy: wzdęcia, nadwrażliwość, niestrawność, potworne nudności, zawroty głowy, nadkwaśność, czasami dreszcze, osłabienie (uczucie stanu podgorączkowego), przelewanie się w jelitach.
Biegunki mam bardzo rzadko, częściej problemy ze stolcem (choć mam wrażenie, że tego stolca tam nie ma, jedynie powietrze
))
Problemy nasilają się wiosną i jesienią. Wiele razy byłem u gastrologa (gastroskopia wykazywała stany zapalne żolądka lub nadżerki - bez bakterii)
Preferuję dietę nabiałową (mleko, twarogi, jogurty, zupy mleczne, płatki, ryby, kurczaki, hmmm, lubię słodycze - choć ograniczam). Nie lubię tłustych potraw.
Choć piję rzadko, to każde wypicie nawet dwóch piw powoduje kilkudniowe problemy ze wzdęciami, nudnościami, niestrawnością a pięciu walkę o przeżycie
Ale do rzeczy
Zauważyłem, że stres zwiazany z uprawianiem sportu (prawie każdego dnia), nasila lub rozpoczyna dolegliwości. Mówiąc o stresie mam na myśli oddziaływanie mechaniczne drgań, ucisków na jelita. Np. intensywne pływanie czy siłownia poprzez pracę mięśni brzucha powodują nacisk na jelita. Bieganie, rower w terenie górskim jest przyczyną powstawania drgań (podobnie przyczyny powoduje kilkugodzinna jazda samochodem po polskich drogach).
Na tak "zmasakrowane" jelita każdy cięższy posiłek jest przyczyną powstawania części objawów, opisanych powyżej.
Oczywiście stres związany z psychiką ma podobne znaczenie.
Używam okresowo polprazol lub gaviscon.
I jeszcze jedno. Silnym wzdęciom podczas naciskania prawej strony jamy brzusznej (na wysokości pępka, poniżej wątroby) towarzyszy punktowy ból (nacisk gazów na "coś"...
Podejrzewam, że w moim przypadku ulgę przyniósłby jakiś lek uspokajający układ wegetatywny.
Na razie to tyle
jelis macie jakieś przemyślenia i podobne reakcje napiszcie proszę o swoich metodach w tej nierównej walce.
pozdrawiam
K.