Mimo iż ta opowiastka jest bardzo optymistyczna, to jednak bym w nią nie wierzył. Myślę, że większość chorych na IBS czeka na dzień, w którym się okaże, że ZJD wywołują jakieś bakterie i, że pójdą do lekarza, wezmą tabletki i problem odejdzie w niepamięć, niczym odjęciem czarodziejskiej różdżki
Wydaję mi się, że problemu Zespołu Jelita Drażliwego jest zogniskowany gdzieś na przecięciu kwestii takich jak: dieta, styl życia, stres, ew. bakterie.
Niestety nie mam odpowiednich kompetencji, żeby tak twierdzić, ale moje dotychczasowe zmagania z IBS (wariant zaparciowy, przy bardzo dokuczliwych wzdęciach) pozwalają na pewne hipotezy =)