przez kajjtus » 6 paź 2016, o 13:37
Witam. Borykam się z tą przeklętą chorobą już ponad 1,5 roku. Aktualnie pracuje i studiuję, ale ostatnimi czasy brakuje mi po prostu na to wszystko siły. Wstaję rano - kibel, dojadę na uczelnie - kibel, dojde do pracy - kibel, w przerwach w pracy i na uczelni - kibel. Po powrocie do domu - mhm, nowość kibel. Początkowo myślałem, że to wina stresu itp, ale pracę mam 3minuty pieszo od mieszkania, które wynajmuję, jakoś się tam nie stresuję. Szkoła, hm... co prawda nie powiem, jak mam jakieś zaliczenia to wiadomo - stres pobudza "biegunke", ale ostatnio, nawet jak siedzę w domu (np. aktualnie, teraz) mam cały czas gazy, poczucie, że zaraz będę musiał pójść do łazienki, skurcze jelit. Siedząc w mieszakniu, na spokojnej zmianie w pracy, czy na nudnych zajęciach nie stresuję się. Co to jest do cholery... Tak się nie da żyć, no chyba że samemu - ze sobą. Nie mam takiego zamiaru. Zawsze miewam poranne wizyty w kiblu rano, po przebudzeniu, a teraz praktycznie po każdej czynności. Miałem badania na pasożyty jakieś 4msc temu - wyszła glista ludzka, brałem vermoxy, zentele po kilka razy. NIC nie pomogło. Żadnych zauważalnych zmian. Nie wiem co robić? Jakieś rady? Domowe sposoby też próbowałem i bez efektu...